Dzień 1. Nowe Delhi
Po odespaniu podróży zebraliśmy się z Patrickiem Kanadyjczykiem i wyruszyliśmy w miasto. Tu czekało na nas pierwsze wyzwanie - metro. Najpierw stoi się w długiej kolejce - kobiety i mężczyźni osobno. Prześwietla się bagaż, a potem sprawdzają pikaczem czy nie ma się bomby - podobnie jak na lotnisku, ale dodatkowo jest jeszcze macanka na wszelki wypadek. Na szczęście kobiety sprawdzają kobiety, i do tego my jesteśmy osłonięte parawanem. Bardzo podoba mi się ten system podziału na płeć, ponieważ kobiet jest znacznie mniej w publicznych miejscach i wszystkie procedury idą szybciej. Podsumowując: prześwietlenie bagażu, pikacz, macanka, skasowanie karty i można ruszać dalej - na peron.
Tu dopiero zaczyna się szaleństwo, aż ciężko to opisać. Gęsto jak w chińskim metrze, ale ludzie znacznie agresywniej się pchają, co sprawia, że korzystanie z metra zamienia się w walkę o przetrwanie. Jak tylko otworzą się drzwi, na przejście nacierają dwie siły; z zewnątrz i z wewnątrz. Na szczęście w każdym metrze pierwszy wagon jest zarezerwowany wyłącznie dla kobiet. Spokojnie stojąc w niemal pustym kolorowym sektorze (kolorowy, bo kobiety noszą kolorowe stroje) obserwowałam jak Patrick ściska się wśród szarej masy mężczyzn kilka metrów dalej. Po wyjściu, kilka przystanków dalej, Patrick powiedział mi, że nie dziwi się, że kobiety mają osobny wagon, bo on sam czuł się zmolestowany; i fizycznie i psychicznie. Czasami mężczyzn jest tak dużo, że wlewają się do kobiecej części. Opanowaliśmy więc system, gdzie oboje wchodzimy przez mój wagon i stajemy na granicy tak, że jesteśmy obok siebie, ale zgodnie z obowiązującymi zasadami. Kobiety mogą korzystać ze wszystkich części, ale niewiele się na to decyduje podczas godzin szczytu.
Tu dopiero zaczyna się szaleństwo, aż ciężko to opisać. Gęsto jak w chińskim metrze, ale ludzie znacznie agresywniej się pchają, co sprawia, że korzystanie z metra zamienia się w walkę o przetrwanie. Jak tylko otworzą się drzwi, na przejście nacierają dwie siły; z zewnątrz i z wewnątrz. Na szczęście w każdym metrze pierwszy wagon jest zarezerwowany wyłącznie dla kobiet. Spokojnie stojąc w niemal pustym kolorowym sektorze (kolorowy, bo kobiety noszą kolorowe stroje) obserwowałam jak Patrick ściska się wśród szarej masy mężczyzn kilka metrów dalej. Po wyjściu, kilka przystanków dalej, Patrick powiedział mi, że nie dziwi się, że kobiety mają osobny wagon, bo on sam czuł się zmolestowany; i fizycznie i psychicznie. Czasami mężczyzn jest tak dużo, że wlewają się do kobiecej części. Opanowaliśmy więc system, gdzie oboje wchodzimy przez mój wagon i stajemy na granicy tak, że jesteśmy obok siebie, ale zgodnie z obowiązującymi zasadami. Kobiety mogą korzystać ze wszystkich części, ale niewiele się na to decyduje podczas godzin szczytu.
Po transportowych przeżyciach dotarliśmy do pięknego kompleksu Grobowców Humayun'a (Humayun's Tomb). Budynki zostały wybudowane w XVI wieku dla władcy Humayun'a z dynastii Wielkich Mogołów. Piękne, popołudniowe słońce stworzyło idealną okazję do cudownych zdjęć. Czerwony piaskowiec wspaniale kontrastuje z białym marmurem, a wszystko otaczają zielone ogrody. Do tego przyjazne, barwnie ubrane kobiety stwarzają przyjemną orientalną atmosferę, która została zwieńczona głośną hinduską muzyką napływającą z oddali. Byliśmy zachwyceni tym miejscem!
Grobowiec Humayun'a, Nowe Delhi |

Samozwańczy przewodnik zaprowadza nas do maleńkiego budynku na środku (ten z białą kopułą na zdjęciu poniżej) i wyjaśnia, że to świątynia. Do środka wpuszczają tylko mężczyzn, którzy sypią na środku kwiaty i przykrywają je zielonym materiałem, potem kwiaty i tak w kółko. Kobiety modliły się na zewnątrz. Pozwolono wszędzie robić zdjęcia, więc stamtąd wyszły mi najlepsze ujęcia. Już zdążyliśmy się zorientować, że jest ramadan i muzułmanie czekają na zachód słońca, aby móc spożyć posiłek. Wszędzie gwar i przepychanie. Czuć jak do stóp przywierają kawałki jedzenia i mokrych gazet. Minęła nas głębkoko zdegustowana para białasów bez nakryć głowy, ale takie są Indie; kolorowe, fascynujące, głośne i brudne.
Część świątyni, w której siedzieli głównie mężczyźni. |
Część dla kobiet, do której wpuszczono tylko mnie. |
To właśnie na jednym z takich stoisk zostaliśmy wyrolowani. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz