Dzień 2, Katmandu
Dzisiaj przeniosłam się do turystycznej dzielnicy Thamel, pełnej sklepików z najrozmaitszymi nepalskimi bibelotami. Oczywiście najchętniej kupiłabym wszystko i w trosce o moje finanse Aditya (Eddy) Nepalczyk postanowił pomóc mi w negocjowaniu cen. Wpadliśmy na genialny pomysł komunikowania się między sobą po chińsku. Nie wiedzieliśmy tylko, że ostatnio zacieśniające się relacje chińsko-nepalskie i napływ chińskich turystów, mocno wpłynęły również na umiejętności językowe sprzedawców. Zostaliśmy przyłapani za każdym razem... haha. Niewzruszeni postanowiliśmy zmienić taktykę i “dać się podsłuchać", co dla odmiany daje fantastyczne rezultaty.
![]() |
Nepalka przygotowująca świeże przekąski |
Sprzedawca owoców |

![]() |
Durbar Square przed i po trzęsieniu ziemi. |
![]() |
obecna Królewska Kumari (zdjęcie z internetu) |
Według mnie obecnie najciekawszą atrakcją jest dom Kumari, czyli żyjącej bogini. W Nepalu jest ich kilka, ale najbardziej znana jest właśnie Królewska Kumari z Katmandu. Jej wyznawcy (Hinduiści oraz nepalscy Buddyści) wierzą, że jest wcieleniem bogini Taleju. Pozostaje nią aż do pierwszej miesiączki, kiedy bogini opuszcza jej ciało. Wtedy dziewczynka wraca do świeckiego życia, a na jej miejsce wybierana jest nowa. Kiedyś wyboru dokonywał król, a obecnie tę rolę przejął specjalny komitet. Nie tylko ten obyczaj się zmienił. Od 2010 roku Kólewska Kumari strajkuje i odmawia pokazywania się turystom. A to dlatego, ponieważ władze placu odmówiły dzielenia się z nią i jej świtą dochodami pałacu. Oczywiście za drobną opłatą i pomocą lokalnego przewodnika zostaliśmy zaszczyceni boskim obliczem dziewczynki. Ukazała się w oknie nad nami, gdzie zniknęła równie szybko jak się pokazała. W sumie wątpliwie spędzone 3 dolary, ale z drugiej strony... jak często ma się okazję spojrzeć na boską facjatę?;)
Na zakończenie dnia Eddy zaprosił mnie do swojego domu, gdzie jego mama ugotowała tradycyjny nepalski posiłek zwany Dal Bhat. Było przepyszne, aż palce lizać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz