poniedziałek, 3 września 2012

Powrót do rzeczywistości

Pierwszy dzień, pierwsze wykłady. Semestr rozpoczęłam kursem o nazwie ''Academic Language Preparatory Course", co znaczy po normalnemu po prostu 'Angielski'. Ten przedmiot wykłada nowa kobieta, która na wstępie oznajmiła nam: "You miss 2 classes and you FAIL!!! You hand in assignment 1 minute too late and you die!" - tu, powiem szczerze, zaczęłam się już trochę stresować:). Słyszałam kiedyś coś podobnego w wersji "You cheat, you die!", spodziewam się więc, że lekko nie będzie:).

Potem był chiński. Co semestr robią to jeszcze bardziej skomplikowanie niż było do tej pory. Teraz mamy trzy nauczycielki od jednego przedmiotu i nikt z nas nie potrafi pojąć dlaczego. W poprzednim semestrze mieliśmy dwie grupy z pisania i dwie grupy z mówienia, razem 4. Z reguły wszyscy biorą i pisanie i mówienie. Każda Chinka uczyła w innym tempie, więc pod koniec semestru różnica między grupami sięgnęła 5 rozdziałów. Teraz niby jest jedna grupa, ale są dwie, jeden wielki bałagan... Poczekamy, zobaczymy jak sprawdzi się nowy system.

Po południu Stefano Włoch wyciągnął mnie na jedne zajęcia, na które nie byłam zapisana. W sumie nie było źle, więc może się dopiszę. To 'Quality Management', czyli zarządzanie jakością - idealny przedmiot do nauki w Chinach:) Wieczorem poszliśmy na wspinaczkę i było strasznie fajnie. Prowadzący mówi tylko po chińsku, więc wybrał 3 osoby (mnie, Tajwankę i Stefano Włocha) żeby zarządzały trzema grupami studentów i tłumaczyły co mówi. (Oczywiście Stefan tylko udaje, że rozumie, ale trzeba przyznać, że jest dość przekonujący:) 90% osób na wspinaczce to faceci, a 2 babeczki rządzą 2/3 z nich. Bardzo podoba mi się taki układ:)

W tym semestrze będę mieć jeszcze podstawy statystyki, zarządzanie zasobami ludzkimi, teorię organizacyjną (czy jakoś tak - ang. Organizational Theory), zarządzanie systemami informacyjnymi i chińską kaligrafię i malarstwo. Ten ostatni przedmiot do niczego mi się nie liczy, ale bardzo mi się podobało w zeszłym semestrze, więc zapisałam się jeszcze raz. Pozwolili mi nawet opuszczać jeden chiński w tygodniu, bo oba kursy są w tym samym czasie. Jest to rzadkość, bo w Chinach trzeba mieć minimum 80% obecności na większości wykładów.

4 komentarze:

  1. Oh, come on!!! But the teacher who advocated the "you cheat, you die" rule wasn't that bad after all, was he? Or was he?! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Do jakiego zawodu przygotowują Cię takie studia i jeśli można wiedzieć, jakie jest źródło twoich pieniędzy w Chinach? Czy udało Ci się zdobyć jakieś mega stypendium i państwo opłaca Ci mieszkanie itp + kieszonkowe?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te studia nie przygotowują do żadnego konkretnego zawodu, raczej kształcą pod kontem prowadzenia własnego biznesu, w szczególności ukierunkowanego na Chiny. Dorabiać można ucząc angielskiego lub współpracować z firmami, które prowadzą biznes z Chinami i potrzebują kogoś na miejscu. Ja nie miałam stypendium, ale słyszałam, że takie istnieją (zarówno od polskiego jak i chińskiego rządu), choć nigdy nie poznałam kogoś kto by takowe zdobył.

      Usuń