czwartek, 29 marca 2012

Pudong 浦东

Korzystając z pięknej pogody wybrałam się na długą wycieczkę na rolkach. Jechałam od domu do Bundu - łącznie koło 20 km. Szanghaj to idealne miejsce na rolki. Jest tu pełno ścieżek rowerowych, po których można swobodnie jeździć. Wstyd przyznać, ale nasze drogi się nie umywają. Jeżdżąc trzeba tylko uważać na napierający ze wszystkich stron tłum Chińczyków:).


Oto panorama najnowocześniejszej dzielnicy Szanghaju - Pudong. Zdjęcie jest zrobione z Bundu - promenady biegnącej wzdłuż brzegu rzeki Huangpu. Dzieli ona miasto na dwie części: wschodnią i zachodnią. Bund leży po zachodniej, a Pudong po wschodniej. Ja mieszkam jakieś 10 km na zachód od tego miejsca.

poniedziałek, 26 marca 2012

Salon Paznokci


To by było na tyle jeżeli chodzi o tłumaczenia angielsko-chińskie. Nie ma to jak pomylić salon kosmetyczny z warzywniakiem. Jest nawet słowo: "chinglish" (chinese + english), określające chińskie próby porozumiewania się po angielsku. Błędne tłumaczenia, zabawne literówki, znaki, czy instrukcje obsługi gramatycznie nie mające żadnego sensu, i jeszcze wiele wiele innych to tutaj zabawny element codzienności. Ciekawy zbieg okoliczności: ten sklep z owocami, tak samo jak słynna toaleta, także znajduje się przy ulicy Ogrodu Głupoty.

sobota, 24 marca 2012

Tutejszy mięsny

 
Panie z sanepidu by się popłakały... W Europie garaże są czystsze niż ten sklep. Niestety taka higiena jest tutaj na porządku dziennym. U rzeźnika, jak na zdjęciu, mięso jest stale wystawione na 30 stopniowy upał. Na targach, jest chowane w zamrażarkach, które są wyłączane na noc, a mięso jest w kółko zamrażane i rozmrażane. W sumie nie wiadomo co gorsze. Trzecia opcja to supermarket taki jak Tesco albo Carrefour, ale tu mięso też nie jest najlepszej jakości. Znacie legendy krążące o mięsie z hipermarketów w Polsce, to wyobraźcie sobie co musi się dziać w Chinach. To prawda, że część "produktów mięsnych", takich jak niektóre ryby, owoce morza, małe węże, czy coś co przypomina żółwie, można kupić tu jeszcze żywe, ale na targach i tak jest lepszy wybór i wszystko jest świeższe. Jedyne mięso dobrej jakości można dostać w najlepszych (głównie) zagranicznych restauracjach, które zwykle jest sprowadzane z zagranicy.

piątek, 23 marca 2012

Kaligrafia


Wczoraj miałam pierwsze zajęcia praktyczne z chińskiej kaligrafii i malarstwa. Przedmiot jest rewelacyjny. Wykłada taka starsza chińska babeczka, która maluje już od 14 lat. Mistrzostwo! Pochwaliła się nam, że kilka lat temu wygrała jakąś nagrodę malarstwa chińskiego w Singapurze. I faktycznie kobitka wymiata. Kiedy spod jej pędzla wychodzą  gałązki czy liście bambusa, wszystko wygląda to tak prosto. Ale jak my się za to zabraliśmy, to nasze bazgroły ledwo przypominały gąszcz krzaków po przebiegnięciu stada zwierząt.

Te wykłady są bardzo specyficzne. Po pierwsze, zapisały się na nie prawie same skośniaki. Chociaż te zajęcia są obowiązkowe dla szkoły językowej, to dla naszego wydziału (CIP) nie. (Jak się kliknie na 'lokalizację' pod postem to można dokładnie zobaczyć gdzie jest mój wydział. Musi być włączona mapa, a nie satelita.) W szkole językowej są głównie Japończycy i Koreańczycy, więc siłą rzeczy jest ich na tym przedmiocie znacznie więcej. Przez to na tych zajęciach jest zupełnie inaczej niż na tych prowadzonych w CIP, gdzie jest mieszanka kulturowa z całego świata. Cicho jak makiem zasiał. Nikt się o nic nie pyta. Wszyscy przygotowani. Każdy słucha wykładowczyni. Tylko oczywiście Indonezyjczycy zawsze spóźnieni, nieprzygotowani, gadają, nie słuchają, ale za to najlepiej malują:) To fenomen, którego nie możemy pojąć. Indonezyjki są zawsze najpilniejszymi uczennicami, a Indonezyjczycy to ich dokładne przeciwieństwo. Kiedyś myśleliśmy, że to zależy od wyspy z której pochodzą:)

czwartek, 22 marca 2012

Misja wykonana

Mieszkanie znalezione! Jest na tym samym osiedlu na którym mieszka Kuba, w trochę lepszym budynku, ale wnętrze znacznie słabsze. Ma dwie sypialnie, więc teraz szukam kogoś do pary. Oby landlord (właściciel) był normalny, to może będzie się dało wynająć je na dłużej... Zobaczymy.

W ramach sentymentu zrobiłam zdjęcie z balkonu w starym mieszkaniu. Obecnie mieszkam przy ulicy AnShun (Bezpieczna i gładka). Gładka - tak, ale bezpieczna?! W Chinach żadna ulica nie jest bezpieczna. 


Ładny widok, co? A oto cała prawda. 

Angry Bird


Wlew paliwa przerobiony na Angry Bird. Ten pomysł akurat mi się spodobał. Może już za długo tu siedzę...? :) (Dla niewtajemniczonych już tłumaczę; ten ptaszek to postać z prostej gry komputerowej, która ostatnio podbija internet.) Prosty chiński humor.

środa, 21 marca 2012

ul. Ogrodu Głupoty


Nie wiem czy to zdjęcie wymaga dalszego komentarza... Mnie na przykład już takie rzeczy nie dziwią. Przecież najprostszy sposób na pozbycie się niepotrzebnego klozetu to wystawienie go na ulicę. Ktoś w końcu przyjdzie i posprząta. Ciekawe czy ma to coś wspólnego z nazwą ulicy...?

wtorek, 20 marca 2012

Chiński tuning świateł


Oto efekt mieszanki tutejszego poczucia estetyki z kompleksem krótkich rzęs. Tuning pierwsza klasa. Jak przylepianie sobie sztucznych rzęs jeszcze mogę zrozumieć, to upiększanie w ten sposób swojego auta lekko wykracza poza moje granice estetyki. Chińczycy generalnie lubią popełniać takie upiększenia, zarówno w swoim wyglądzie jaki w swoim otoczeniu. Świeci się, jest słodko, puszyście i infantylnie - jest pięknie!:)

poniedziałek, 19 marca 2012

Mieszkanie


Od dwóch tygodni próbuję znaleźć mieszkanie do wynajęcia. Swoją frustrację postanowiłam wyładować na blogu. Sytuacja jest dokładnie taka sama jak pół roku wcześniej, tyle że drobne doświadczenie nieznacznie ułatwia sprawę.

Aby przybliżyć wam rozmiar problemu zamieściłam tu jedno (jakże wymowne) zdjęcie. Znalazłam je przypadkiem, szukając mieszkania w internecie. Wyobraźcie sobie jak one wszystkie muszą wyglądać w rzeczywistości, jeżeli reklamowane są w ten sposób. To zdjęcie ukazuje dobitnie 3 rzeczy. Znaczenie marketingu dla przeciętnego Chińczyka, poziom zaawansowania chińskiej estetyki oraz tutejsze rozwiązania budowlane. Już wyjaśniam to ostatnie. Widzi ktoś tu prysznic? Ano. A ten cienki sznurek w rogu po prawej stronie? Tak jak mopa można wyjąć z kranu, fugi zeskrobać, a kafelki doszorować (chociaż nie wiem czym, bo brakuje tu tego typu środków - brak popytu), to prysznica znad pralki się nie przeniesie. To jedna z kilku milionów chińskich łazienek zbudowanych w ten sposób. O zasłonce oczywiście zapomnij. Podczas prysznica od razu umyje się z tobą cała łazienka.