Z rana dwóch pracowników podwiozło nas na motorach do China Town. Kiedy tylko zbliża się do tej dzielnicy, już z oddali czuć zapach chińskich ziół. Za dnia jest tam zupełnie inaczej niż w nocy. Nie jest to zbyt urokliwe miejsce, ale za to ma niesamowity klimat. Wystarczy zboczyć tylko trochę z głównej ulicy, a od razu trafia się w gąszcz wąskich uliczek wypchanych straganami, gdzie ludzie sprzedają dosłownie wszystko. I faktycznie jest tam chińsko. Chociaż z drugiej strony dokładnie tak wyobrażałam sobie bazary w Bangkoku. Przedzierając się przez tłum ludzi i motocykli czułam się zupełnie jak na planie filmowym. Rewelacja!
Główna ulica China Town |