środa, 16 stycznia 2013

Po Krakowie...

Przed wyjazdem do Polski podzwoniłam po znajomych żeby się pożegnać. Między innymi zadzwoniłam do Robina Szweda. A Robin gdzie? W Katowicach! Raz na jakiś czas przewozi znajomym Chińczykom części do Europy i okazało się, że akurat przebywa w Polsce. Działa to tak, że jeżeli próbki nie dotrą na czas do Polski, to Chińczycy wsadzają Robina w samolot z walizką części i wysyłają go wprost do fabryki odbiorców. Chińczykom bardzo ciężko jest dostać wizę do Shengen, dlatego w nagłych sytuacjach wygodniej jest im zapłacić komuś z Unii żeby załatwił taką sprawę za nich.

Umówiliśmy się z Robinem, że we wtorek odpocznę, a w środę przyjadę po niego do Katowic i zabiorę na kilka godzin do Krakowa. Oprowadzę go kilka godzin po mieście, a potem wrócimy prosto na lotnisko i spokojnie wróci sobie do Chin. Jak postanowiliśmy, tak zrobiliśmy...

Zaczęliśmy od rynku i najcharakterystyczniejszych punktów w centrum; Ratusz, Sukiennice, Kościół Mariacki, Brama Floriańska, Barbakan... Robin był zachwycony zarówno naszą architekturą, jak i bogactwem kultury.


Wszystkie zdjęcia w tym poście pochodzą z telefonu Robina, który wszędzie cykał jak wzorowy Chińczyk (tak przynajmniej twierdził).


Nie obeszło się także bez najważniejszej atrakcji na Rynku...

Robin ledwo uszedł z życiem!
Opowiedziałam Robinowi kilka krakowskich legend. I zdecydowanie ta O smoku wawelskim, wzbudziła u niego największe rozbawienie. "Co?! Wybuchł?! Nie wierzę, że to tak się skończyło! Oczekiwałem ognia, walki, śmierci w płomieniach! Albo, że smok nie mógł zionąć ogniem i dlatego został pokonany! A on pękł od wody! Najdziwniejsze zakończenie jakie w życiu słyszałem."

Dodatkowe rozczarowanie czekało na nas przy Smoczej Jamie. Dzisiaj smok nie zionął ogniem, gdyż zepsuła się smocza instalacja gazowa....

Pod Smokiem Wawelskim
Jak widać pogoda nas nie rozpieściła. Tego dnia nie tylko Wzgórze Wawelskie, ale także cała okolica były spowite gęstą mgłą.

Wzgórze Wawelskie
Ale nie przeszkodziło to nam w podziwianiu wnętrza zabytków. Robinowi ponownie zaimponowała architektura, jak i sztuka wawelskich budowli. Udaliśmy się także na wieżę w Katedrze, skąd rozpościerał się widok na zamgloną panoramę Krakowa, a także do grobów królewskich i do Krypty Wieszczów Narodowych. Spacerując po Wawelu zaserwowałam Robinowi kolejną dawkę naszej kultury i historii, nie obyło się także bez wspomnienia o spoczywającym tam Prezydencie.

 

Robin miał także okazję skosztować zarówno kilka polskich produktów...


... jak i trochę mniej polskich smaków.

  

Ciekawym zbiegiem okoliczności spotkaliśmy trzy grupy turystów, i każda z nich była z Chin! Jaki ten świat mały! Późnym popołudniem wróciliśmy do Katowic i odstawiłam Robina na lotnisko, skąd bez większych problemów wrócił do Chin.

3 komentarze: