środa, 4 lipca 2012

Kurs: Tajlandia

Właśnie kupiłam bilet do Bangkoku! Wylatuję 28 lipca, a wracam 27 sierpnia - całe trzydzieści dni bez Chinoli:) Już nie mogę się doczekać! 

Mam nadzieję, że pogoda dopisze, bo teoretycznie jest pora deszczowa i powinno nonstop lać... W te rejony zwykle jeździ się w naszą zimę, bo wtedy jest pora sucha, czyli cały czas świeci piękne słońce, a temperatura jest mniej więcej taka sama. Pytałam się o to swoją koleżankę Tajkę... Tajowie to naród, dla którego problemy generalnie nie istnieją, więc w odpowiedzi usłyszałam coś w rodzaju: "U nas nawet jak pada, to jest pięknie, ciepło i przyjemnie. Nie masz się co martwić, bo i tak będzie fajnie." Więc, kupiłam bilet i wydrukowałam potwierdzenie. 

Powiem szczerze, że zazdroszczę Tajom takiego podejścia do życia. Zero stresu, zero nerwów - zawsze uśmiechnięci, pomocni i bezproblemowi. Jak tylko moja koleżanka, Tanita Tajka, usłyszała, że chcę pojechać do Tajlandii, to od razu zaproponowała mi pomoc w organizacji. Tak się w to zaangażowała, że w końcu stwierdziła, że najlepiej będzie jak pojedzie wszędzie razem ze mną, bo inaczej będą mnie chcieli oskubać na każdym kroku. No i będziemy podróżować razem. Przygotowałyśmy plan, ale jedyne co jest w nim pewne, to moja data przylotu i wylotu z Bangkoku. Stwierdziłam, że się dostosuję i będę zwiedzać Tajlandię po tajsku - czyli pełen spontan, bo przecież "i tak będzie fajnie":)

Kurde, właśnie usunęłam listę miejsc, które chcę odwiedzić. Eh... 

Bangkok jest w planie jako pierwszy - siłą rzeczy. Stolica, stolicą, ale jest kilka miejsc, które bardziej przykuwają moją uwagę. Na przykład ruiny historycznej stolicy Tajlandii w Ajutthaja (jakkolwiek to się wymawia), czy nocny bazar w Chiang Mai (zwanym niekiedy tajskim Zakopanem). Phuket czy Pattaya, czyli najczęstsze kierunki turystyczne - rajskie plaże, etc., mogą poczekać do następnego razu. W większym stopniu zależy mi na miejscach, których atmosfera jest bardziej ulotna. Na byczenie się na plaży będzie jeszcze czas:) Teraz, marzy mi się wycieczka na północ Tajlandii, gdzie przedziera się kilka dni przez dżunglę odwiedzając wioski górskich plemion. Mieszkanie w namiotach, kąpanie w strumykach, etc... Generalnie, chcę dotrzeć w to miejsce przed McDonaldem:)

Co do pozostałych miejsc, to jest plan, ale na tym koniec. A planowanie w Azji znacznie różni się od tego w Europie, więc zobaczymy co z tego wyjdzie. Jedno wiadomo na pewno "będzie fajnie":)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz