wtorek, 31 lipca 2012

Dzień 3. Bangkok

Z rana dwóch pracowników podwiozło nas na motorach do China Town. Kiedy tylko zbliża się do tej dzielnicy, już z oddali czuć zapach chińskich ziół. Za dnia jest tam zupełnie inaczej niż w nocy. Nie jest to zbyt urokliwe miejsce, ale za to ma niesamowity klimat. Wystarczy zboczyć tylko trochę z głównej ulicy, a od razu trafia się w gąszcz wąskich uliczek wypchanych straganami, gdzie ludzie sprzedają dosłownie wszystko. I faktycznie jest tam chińsko. Chociaż z drugiej strony dokładnie tak wyobrażałam sobie bazary w Bangkoku. Przedzierając się przez tłum ludzi i motocykli czułam się zupełnie jak na planie filmowym. Rewelacja!

Główna ulica China Town
   Świątynia Świtu (Wat Arun, Temple of Dawn)  
Po południu wybrałam się sama do świątyni Benchamabophit (nawet nie pytajcie jak to się wymawia:). Znana też jest jako Marble Temple, czyli Świątynia Marmurowa, ponieważ została zbudowana z włoskiego marmuru. Powstała pod koniec XIX wieku, stosunkowo niedawno... To pierwsza tajska świątynia, w której byłam, a jest ich tu od zatrzęsienia. W samym Bangkoku jest ich ponad 400. Większość z nich to buddyjskie, ale są też hinduskie, katolickie, muzułmańskie i chińskie (buddyjskie). Tajskie świątynie (buddyjskie) są pozłacane, kolorowe i cukierkowe, ale zdecydowanie nie tandetne. Wszystkie też są stosunkowo czyste, co bardzo kontrastuje z ich otoczeniem.

Największą atrakcją dzisiejszego dnia zdecydowanie był rejs szybką łódką po Chao Phraya, głównej rzece Bangkoku. Przepływa on przez całe miasto z północy na południe, dzieląc je na dwie części. Łódki kursują po niej jak autobusy, a przystanki są zorganizowane na całej jej długości. Świetna okazja aby podziwiać panoramę miasta, bo widoki są na prawdę urzekające. Dzisiaj wyruszyłam z samego południa aż na północ, więc miałam okazję przepłynąć prawie przez całe miasto. Było przepięknie... Niby brudno, woda zanieczyszczona i slumsy dookoła, ale jest w tym coś magicznego. Nie wiem czy chodzi o atmosferę tego miasta, czy o specyficzną mieszaninę świątyń, wieżowców i zaniedbanych domków, ale sceneria urzeka. Wieczorem wiele z budowli które się mija, jest podświetlonych, co sprawia, że całość staje się jeszcze piękniejsza. 

Więcej zdjęć tutaj.

1 komentarz:

  1. W 'chińską dzielnicę' wpadłem po 20, kiedy się już ściemniało.. Polecam. Zmrok potęguję wrażenia.

    OdpowiedzUsuń