piątek, 12 kwietnia 2013

Zawody: Etap 2. Dzień 1

Rozpoczęło się od inauguracji całego wydarzenia. Najbardziej podobał mi się występ ze smokami. Dwa mityczne stworzenia o gigantycznych rozmiarach wiły się nad scenią przy głośnym akompaniamencie bębnów i innych tradycyjnych chińskich instrumentów. W telewizji wygląda to średnio, ale na żywo na prawdę robi wrażenie.

Jeżeli chodzi o same zawody to po pierwszej kategorii występów jesteśmy na 5 miejscu. Bez szału i bez dramatu. Mamy lekkie zastrzeżenia, co do werdyktu sędziów, gdyż wygląda na to, że próbują wybrać po jednym z uniwersytetów z każdej prowincji, a nie trzy najlepsze. Ostatnie miejsce na podium zajął jakiś uniwersytet z beznadziejnym tańcem jakiejś mniejszości narodowej. Nudne jak flaki z olejem, a zajęli 3 miejsce...

Dzisiejsza kategoria polegała na przedstawieniu czegoś związanego z mniejszościami narodowymi w Chinach. Mogły to być na przykład: taniec, skakanie na skakance (nie wiem dlaczego), sztuki walki, taiji, albo jakieś inne chińskie występy (bo to wszystko podchodzi pod większość narodową Han, która też się liczy). My zmiksowaliśmy taniec ze skakanką i wushu. Chyba się to nie spodobało sędziom, bo pierwsze trzy miejsca zajęły tradycyjne formy występów, czyli tylko kungfu, tylko taiji, itp., a za nimi były wszelkie mixy. Tak to już jest, że jak Chińczyk wprowadzi jakąś innowację do tradycji, jest odbierany bardzo pozytywnie, ale jak zrobi to laowai (obcokrajowiec), to jest to traktowane jako zbezczeszczenie chińskiej kultury. Nie chcą zobaczyć nic nowego, tylko po raz kolejny napawać się swoją kulturą. I dobrze. Wiedząc o tym, powinniśmy inaczej się przygotować do występów; np. znaleźć jedną osobę, która jest dobra w sztukach walki i ją wystawić do reprezentacji solo. Fudan tak zrobił i znów wygrał. A Donghua dalej na upartego stawia na pracę zespołową. Jakiś dramat. Zamiast tego zmuszają wszystkich do robienia wszystkiego; zajeżdżają nas 7-8godzinnymi treningami na 2 dni przed zawodami i potem się dziwią, że ledwo żyjemy.

Fakt, że sędziowie mogli nam też obniżyć trochę wynik za jakość występu. Przyznaję, że lekko sknociłam swoją część ze skakanką, ale nie sądzę, żeby to akurat było powodem niższego miejsca niż oczekiwaliśmy. Okaże się to jutro, bo w kategorii “talent (oczywiście również związany z Chinami)” też namiksowaliśmy; śpiew + taniec + taiji + wushu.

A na koniec mam jeszcze małą anegdotkę a propos wczorajszego wieczoru. Ousmane Senegalczyk z naszej drużyny miał wczoraj trzydzieste urodziny. Zorganizowaliśmy mu niespodziankę; tort, specjalny podświetlany pawilon (prawie jakby miał się żenić) i “100 lat” zaśpiewane w kilku językach przy akompaniamencie gitary. Żeby tego było mało, na kilkanaście minut przed rozpoczęciem spotkaliśmy ekipę z youku.com (chiński odpowiednik YouTube), która poszukiwała ciekawego materiału do nakręcenia. Wpadli więc do nas na imprezę z kamerami i teraz czekamy tylko na link do zmontowanego materiału!

Na początku Ousmane był trochę niechętny do świętowania, gdyż u niego w rodzinie urodziny są raczej smutnym dniem. Oznaczają, że pozostał ci rok mniej życia. Ale nie zważając na jego opór, wręczyliśmy mu wielki kawał tortu, wysmarowaliśmy bitą śmietaną i zaśpiewaliśmy kilka wesołych piosenek. Chyba mu się to wszystko spodobało, bo cały czas był bardzo uśmiechnięty. Do tego jeszcze wywiad dla Youku... i tak oto po raz pierwszy w życiu świętował swoje urodziny! Nieźle jak na pierwszy raz!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz