wtorek, 2 lutego 2016

Twarzą w twarz z Boginią

Dzień 2, Katmandu 

Dzisiaj przeniosłam się do turystycznej dzielnicy Thamel, pełnej sklepików z najrozmaitszymi nepalskimi bibelotami. Oczywiście najchętniej kupiłabym wszystko i w trosce o moje finanse Aditya (Eddy) Nepalczyk postanowił pomóc mi w negocjowaniu cen. Wpadliśmy na genialny pomysł komunikowania się między sobą po chińsku. Nie wiedzieliśmy tylko, że ostatnio zacieśniające się relacje chińsko-nepalskie i napływ chińskich turystów, mocno wpłynęły również na umiejętności językowe sprzedawców. Zostaliśmy przyłapani za każdym razem... haha. Niewzruszeni postanowiliśmy zmienić taktykę i “dać się podsłuchać", co dla odmiany daje fantastyczne rezultaty.

Nepalka przygotowująca świeże przekąski
Po owocnym shoppingu udaliśmy się na stare miasto. Przemierzając wąskie uliczki Aditya opowiadał najrozmaitsze lokalne historie. A tu świątynia, przed którą kiedyś składano ofiary z ludzi… A tam sklepik cioci… A takie zabytkowe  okiennice są kradzione i przemycane na zachód, gdzie sprzedawane są za ogromne pieniądze… Kiedy on tak swobodnie sobie gawędził, ja starałam się za nim nadążyć, desperacko umykając spod kół mijających nas pojazdów. Oczywiście dla Nepalczyków, lokalne natężenie ruchu i kierowcy mijający przechodniów na ułamki milimetrów, to codzienność. Dla turystów, to nieustająca walka o przetrwanie.

Sprzedawca owoców
Po dramatycznej przeprawie (dla mnie) i po lekkiej przechadzce (dla Eddy’ego) dotarliśmy na Durbar Square, czyli tutejszy odpowiednik Rynku. Niestety również i tu trzęsienie ziemi zebrało swoje żniwa. Aż serce się ściska na widok zawalonych dachów, chylących się ścian, zrównanych z ziemią świątyń i pałaców. Mimo zniszczeń, kilkusetletni dorobek kulturowy wciąż zachwyca.

Durbar Square przed i po trzęsieniu ziemi.
obecna Królewska Kumari (zdjęcie z internetu)
Według mnie obecnie najciekawszą atrakcją jest dom Kumari, czyli żyjącej bogini. W Nepalu jest ich kilka, ale najbardziej znana jest właśnie Królewska Kumari z Katmandu. Jej wyznawcy (Hinduiści oraz nepalscy Buddyści) wierzą, że jest wcieleniem bogini Taleju. Pozostaje nią aż do pierwszej miesiączki, kiedy bogini opuszcza jej ciało. Wtedy dziewczynka wraca do świeckiego życia, a na jej miejsce wybierana jest nowa. Kiedyś wyboru dokonywał król, a obecnie tę rolę przejął specjalny komitet. Nie tylko ten obyczaj się zmienił. Od 2010 roku Kólewska Kumari strajkuje i odmawia pokazywania się turystom. A to dlatego, ponieważ władze placu odmówiły dzielenia się z nią i jej świtą dochodami pałacu. Oczywiście za drobną opłatą i pomocą lokalnego przewodnika zostaliśmy zaszczyceni boskim obliczem dziewczynki. Ukazała się w oknie nad nami, gdzie zniknęła równie szybko jak się pokazała. W sumie wątpliwie spędzone 3 dolary, ale z drugiej strony... jak często ma się okazję spojrzeć na boską facjatę?;) 

Na zakończenie dnia Eddy zaprosił mnie do swojego domu, gdzie jego mama ugotowała tradycyjny nepalski posiłek zwany Dal Bhat. Było przepyszne, aż palce lizać!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz