sobota, 17 sierpnia 2013

Imprezowe zmęczenie

Dzień 14. Dhaka

Przed południem mama panny młodej zabrała nas na obrzeża Dhaki aby popływać łódką. Bardzo nam się to spodobało gdyż była to relatywnie spokojna odskocznia od obłędu panującego w centrum. Mała tradycyjna łódka delikatnie kołysała nas podczas, gdy mama panny młodej opowiadała nam o swoim dzieciństwie, o tym jak rozwija się Bangladesz, jak w niektórych rejonach wciąż podróżuje się jedynie łodziami oraz o tym jak bardzo różni się ich życie w Kanadzie od tego, które prowadzili tutaj.

Wieczór spędziliśmy na weselu. To już ostatnia impreza. Na szczęście, bo łatwo wyczuć ogólno panujące zmęczenie zarówno pary młodej, jak i ich rodzin oraz reszty gości. Była to zdecydowanie najnudniejsza uroczystość ze wszystkich. Ślubne rytuały zostały już dopełnione, więc tego wieczoru zaserwowany został jedynie wystawny posiłek oraz (jak zwykle) kilkugodzinna sesja z parą młodą. Zastanawia mnie jak oni spędzali te wszystkie przyjęcia przed wynalezieniem aparatów cyfrowych...? 
 
Na szczęście tego wieczoru atmosfera była znacznie bardziej zrelaksowana i można było swobodnie porozmawiać z parą młodą. Tasfia Panna Młoda pokazała mi jak ciężkie jest jej sari. Sama końcówka materiału, która jest przewieszona przez lewe ramię, waży ponad kilogram! Piękna tkanina, z której wykonany został jej strój, jest na całej długości bogato wyszyty najrozmaitszymi zdobieniami i dlatego całość waży prawie 8 kilo! W Bangladeszu panna młoda nie ma lekko!

Po dzisiejszej uroczystości para młoda wróciła do domu panny młodej (po ślubie wracali do Niego). Oczywiście dla nich i ich najbliższej rodziny to jeszcze nie koniec. Tasfia i Tanvi (nowożeńcy) opowiedzieli nam, że po ślubie, strona pana młodego ofiarowuje dodatkowo rodzinie panny młodej wielką rybę. Kolejna uroczystość! Oni to mają fantazję! Niestety, nie pamiętam szczegółów co, kiedy, jak... Potem jeszcze "tylko" muszą odwiedzić wszystkich krewnych (pewnie z jakieś 300 osób) i całe zamieszanie z głowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz