Rano dołączyła do nas Tanita Tajka. Dzień rozpoczęliśmy od poszukiwań
jakiegoś lepszego hostelu, bo ten w którym spaliśmy dzisiaj był lekko
obskurny. Uporaliśmy się z tym szybko i ruszyliśmy w miasto.
Bardzo ciekawie zapowiadało się Muzeum Plemienne, ale kierowca tuk tuka zawiózł nas do Muzeum Narodowego, gdzie dowiedzieliśmy się, że to poprzednie spłonęło. Szkoda. W Narodowym weszliśmy tylko do jednej sali, żeby obejrzeć wystawę związaną z japońskimi sztukami walki. Masakra. Wystawa była bardzo malutka, ale za to ilość kiczu, plastiku i tandety ogromna. Pośmialiśmy się trochę i pojechaliśmy nad jezioro, gdzie w małych domkach nad wodą miło spędziliśmy deszczowe popołudnie.
Wieczorem poszliśmy na nocny bazar, gdzie kupiłyśmy kilka drobiazgów i udaliśmy się na tajski masaż. Było bardzo przyjemnie, ale powiem szczerze, że spodziewałam się bardziej ekstremalnych przeżyć.
Więcej zdjęć tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz