Dzisiaj rano pojechałyśmy zobaczyć wodospad i gorące źródła. droga tutaj była przepiękna. Przez większość czasu jechałyśmy krętą
drogą wśród plantacji palm od wioski do wioski, z góry świeciło piękne
słońce, a w oddali wyłaniały się strome wzgórza gęsto porośnięte
drzewami. Tajlandia to piękny kraj. I to słońce... Szkoda, że nie
zrobiłam zdjęcia.
Jeżeli chodzi o źródła to takiej beznadziei dano nie widziałam. To pierwsze miejsce, które naprawdę może równać się z chińskim dziadostwem. Całe miejsce wyglądało jak jeden wielki żart. Wodospad miał jakieś 20 cm wysokości, jak słowo daję, i w sumie wyglądał bardziej jak przypadkowy strumyk. Jedno wielkie nieporozumienie. I oczywiście za wejście musiałam zapłacić prawie pięć razy więcej niż Tanita. Ale byłam zła. Obie byłyśmy. I nie chodzi tu o pieniądze, tylko o bezczelne naciągactwo.
Niestety, dzisiejsze zdjęcia są bez szału..:) |
Stwierdziłyśmy, że w dupie mamy wszystkie tajskie wodospady i gorące źródła. Jedziemy wysmażyć się na plaży. Bo ile można? Nim dojechałyśmy na miejsce złapała nas ulewa i musiałyśmy wracać do Krabi. No i nici z plażowania:/ Oby pogoda dopisała jutro.
Więcej zdjęć tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz