piątek, 17 sierpnia 2012

Dzień 20. Chiang Mai

Z samego rana wszyscy spakowaliśmy plecaki, wynajęliśmy tuk tuka i odstawiłyśmy Patricka na lotnisko. Coś tam przebąkiwał, że może jeszcze wróci na chwilę do Tajlandii, ale nie sądzę. Niech się dobrze bawi w Wietnamie i oby jego ręka wytrzymała ten pomysł:)

A to drugie i ostatnie wspólne zdjęcie.
Z lotniska pojechałyśmy skuterem na stację kolejową żeby kupić bilety powrotne do Bangkoku. Wracając z dworca natknęłyśmy się na bandę policjantów i musiałyśmy uciekać pod prąd, bo obie bez kasków, do tego jeszcze na złym pasie... Nie powiem, adrenalina podskoczyła. 

Reszta dnia upłynęła generalnie bez szału. Właśnie wleczemy się pociągiem do stolicy i pewnie zostało nam jeszcze ponad 12 godzin do końca. To jakieś 500 km, więc nie ma co się dziwić, że tyle to trwa. Mam tylko nadzieję, że uda mi się naprawić laptopa. Oby...

A na koniec dnia jeszcze mała sesyjka z Chinolem...


Jak zawsze więcej zdjęć tutaj.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz