środa, 22 sierpnia 2012

Dzień 25. 4 wyspy

Tak tu pięknie! (Phra Nanag Island)
W porównaniu z północą, południe Tajlandii jest bardzo skomercjalizowane, szczególnie w okolicach Phuket (gdzie się właśnie znadjujemy). Tu już nie ma takiej swobody w przemieszczaniu się i organizowaniu wszystkiego na własną rękę. Na pobliskie wyspy można się dostać jedynie prywatną łódką lub wykupując zorganizowaną wycieczkę. Ta pierwsza opcja jak na razie nie jest w naszym zasięgu, więc wybrałyśmy się na komercyjną wyprawę na 4 pobliskie wysepki; Phra Nang, Chicken, Tup i Poda. 
   
Chicken Island.
Najpierw przypłynęłyśmy na Tup, czyli dwie małe wysepki, które powoli łączą się wąskim pasem plaży. Tu wkręciłyśmy się na szybszą łódkę. Wykupiłyśmy zwykłą, ale jakiś oblech ciągle się na nas gapił i pozwolili nam się przesiąść. W sumie obie łódki pływały w tym samym tempie, ale ta była fajniejsza, bo można było się opalać na dachu:)

Z Tup zabrali nas w okolice Chicken Island (Wyspa Kurczak, czy jakoś tak... Bardziej przypomina mi łabędzia, ale co ja tam wiem:) Tutaj mogliśmy popływać z maskami, ale niestety widok daleko odbiegał od zajebistości:D Kilka rybek w żółte paski, jeszcze trochę niebieskich z nosem jak szpikulec i tyle. Tanita miała zupełnego pecha i nie zobaczyła nawet jednej ryby. Tu też postraszyło nas deszczem. Może dlatego woda była taka mętna?

Trzecia wyspa, Poda Island, zaserwowała nam niezłą niespodziankę. Na krańcu plaży buszowało po drzewach małe stado małp. Od razu zaczęło się dokarmianie i cykanie fotek jak z National Geographic:) Dodatkową rozrywkę zaserwowała mała małpka, kradnąc Apap z plecaka jednej babki. Okazało się, że to Polka i wspólnymi siłami odzyskaliśmy małpią zdobycz, kusząc zwierzaka jedzeniem. I znów udowodniliśmy, że Polak potrafi:)


Ostatni przystanek był na plaży Phra Nang, gdzie mieliśmy zobaczyć jakąś jaskinię. Na miejscu okazało się, że to wnęka w skale wypełniona gigantycznymi drewnianymi penisami. Uśmiałyśmy się jak durne i poszłyśmy popływać. Miałyśmy dużo szczęścia, bo nasza łódka była opóźniona i we wszystkie miejsca docierałyśmy jak wszyscy już się zbierali. Dzięki temu ominęłyśmy największe tłumy.

WTF?!
Więcej zdjęć z Tajlandii jak zwykle tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz