Po południu wracamy do Bangkoku, więc chciałyśmy jeszcze przed wyjazdem skoczyć na plażę. I omal nam się udało. Po 10 minutach plażowania zaczęło lać jak z cebra. Ogarnęłyśmy mi czepek na włosy (bo po trwałej nie można ich zmoczyć) i wróciłyśmy do hostelu. Był niezły ubaw, bo wyglądałam jak niezły głupek, paradując po mieście jakbym właśnie uciekła spod prysznica:)
Trzeba przyznać, że na południu nie miałyśmy dużego szczęścia do pogody. Dotarłyśmy tu dzień po tym jak skończyła się susza, ale i tak spędziłyśmy tu miło czas.
Przynajmniej zdjęcia wyszły ładne. Jak zawsze do obejrzenia tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz