środa, 8 sierpnia 2012

Dzień 11. Świt

Wstaliśmy z samego rana, jeszcze przed świtem, żeby zdążyć na wschód słońca w Parku Historycznym. Wyczytałam gdzieś w internecie, że warto się wysilić, ponieważ wszystkie figury są zwrócone twarzą na Wschód i najpiękniej prezentują się właśnie w promieniach wschodzącego słońca. 

Mnich zbierający jałmużnę
Nie obyło się jednak bez niespodzianek. Kiedy wstaliśmy oczywiście było jeszcze ciemno i cały hostel był zamknięty. Tego nie przewidzieliśmy. W końcu udało nam się wyjść tylnymi drzwiami, które były zamknięte od wewnątrz tylko na zasuwę. Park był niemal zupełnie pusty i nikt nie zwracał na nas najmniejszej uwagi. Niestety niebo było zbyt pochmurne i promienie się nie przebiły. No i nici z zachwycających zdjęć... Do tego zaczęło jeszcze padać, ale nie przejmując się tym postanowiliśmy sprawdzić skąd dochodzi głośna muzyka. Podejrzewaliśmy, że w jednej z pobliskich świątyń musi być odprawiana jakaś ceremonia.

Trochę zajęło nam znalezienie jej źródła. Ku naszemu niedowierzaniu ktoś puścił muzykę na cały regulator z ogromnych głośników znajdujących się w przyczepie jakiegoś gruchota. Paranoja... Za to mieliśmy okazję zobaczyć jak bose postaci, odziane w jaskrawo pomarańczowe szaty, w ciszy przemierzają miasteczko. To mnisi zbierający jałmużnę od miejscowej ludności. Każdy z nich miał przewieszony przez ramię specjalny pojemnik, do którego mieszkańcy oraz uliczni sprzedawcy wrzucali skromne porcje żywności.

Przemoczeni wróciliśmy do hostelu, spakowaliśmy plecaki i wyruszyliśmy w kolejne miejsce - Lampang. To małe miasteczko, znajdujące się jakieś 500 km od Bangkoku. Samo w sobie nie jest atrakcją, ale w jego okolicy znajduje się ośrodek spokojnej starości dla słoni. Podobno ten jest najlepszy w całej Tajlandii, zobaczymy.

Dzisiejsze popołudnie jest bardzo deszczowe, więc spędzamy je właśnie na czilałcie w kawiarni nad brzegiem rzeki. Chwila odpoczynku dobrze nam zrobi.

Więcej zdjęć z Tajlandii znajdziesz tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz