wtorek, 7 sierpnia 2012

Dzień 10. Sukhothai

Główną atrakcją turystyczną Sukhothai jest rozległy Park Historyczny, który składa się z trzech dużych części. My (ja i Patrick Kanadyjczyk) widzieliśmy tylko główną, co w zupełności wystarczyło, bo większość to i tak świątynie, Buddowie i stupy. Stylem i kolorystyką stare Sukhothai bardzo przypomina mi Ajutthaję, co sprawiło, że oba te miejsca zlały mi się w jeden obraz, mimo iż to pierwsze jest znacznie lepiej zachowane.

Park Historyczny w Sukhothai
Wszystko zwiedzaliśmy na rowerach. Po południu pojechaliśmy jeszcze do miasta, żeby kupić ładowarkę lub baterie do mojego aparatu, bo zostawiłam swoją w Bangkoku. W sklepie fotograficznym powiedzieli nam, że nie sprzedają takich ładowarek, ale za to mogą mi naładować moją baterię na miejscu. Wyciągnęli ładowarkę z jakiegoś aparatu i kazali wrócić za kilka godzin. Byłam im strasznie wdzięczna za pomoc.

Kiedy wracaliśmy do hotelu było już ciemno. Gdzieś po drodze usłyszeliśmy głośną muzykę, więc postanowiliśmy to sprawdzić. Przed jakimś domem siedziało pełno ludzi, którzy zaprosili nas do środka. Na początku spowodowaliśmy swoją obecnością poruszenie wśród tłumu, które szybko przekształciło się w lekką sensację. Po jakimś czasie przyszło kilkoro mnichów, którzy udali się przez podwórko do wewnętrznych pomieszczeń, gdzie rozpoczęli jakąś ceremonię. Głośna muzyka przy akompaniamencie recytujących wprawiała w relaksujący trans.  Nie zostaliśmy do końca i do dzisiaj nie mamy pojęcia o co chodziło, ale było to bardzo ciekawe doświadczenie.

Więcej zdjęć tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz